Kiedy wracałem wczoraj wieczorem z Warszawy, wyjechał z bocznej ulicy ciekawy pojazd. Było totalnie ciemno i jedyne, co mogłem zauważyć, to to, że był niski, ciemny i miał dość wąsko osadzone światłą z przodu. Co to może być? - zastanawiałem się przez długi czas.
Nie sądziłem, że dziś, pomimo, że jest piątek trzynastego, pomimo ponurej pogody, czeka mnie taka miła niespodzianka. Odpowiedź nadeszła sama, zupełnie niespodziewanie. Oto Nissan 300zx. Stał sobie tuż przed wejściem do mojej pracy, Zapytacie, skąd wiem, że to właśnie ten wóz?
Auto ma blachy zaczynające się na WPR, a spotkałem je wczoraj w okolicach Pruszkowa. Nie sądzę, żeby jeździł tam drugi, taki wóz. Nie jest to okaz często spotykany.
No dobrze, a co to właściwie jest 300zx? Ktokolwiek widział? Ktokolwiek wie? Osobiście nigdy wcześniej nie spotkałem się z tym modelem, choć może nie pamiętam. Mój kolega Krzysztof twierdzi, że model ten widniał na jednym z opakowań po słynnej gumie Turbo!
Udałem się zatem do cioci Wikipedii po nurtujące mnie pytania :)
Okazuje się, że był to dość luksusowy samochód sportowy japońskiego producenta.
Napotkany egzemplarz to przedstawiciel drugiej generacji (1989-1996) tego modelu i rzec można prekursor modelu 350z. Auto miało silnik V6 o pojemności 3 litrów oraz, jak być powinno w samochodzie sportowym, tylny napęd. Silnik, w zależności od wersji osiągał od 160KM do 228KM - w wersji z dwiema turbinami. Napęd przekazywany jest za pomocą 5-biegowej skrzyni manualnej lub 4-biegowego automatu. Jednak najbardziej istotne jest zastosowanie seryjnej szpery.
Jeśli chodzi o technikę to ciekawostką są tylne koła, które skręcają się nieznacznie, pozwalając na pokonywanie ciasnych zakrętów niemałym, bo mierzącym ponad 4,3 m autem. Podobne rozwiązania znane są z innych japońskich modeli, t.j. Mazda MX-5 czy Honda Prelude.
Jeśli chodzi o osiągi, to niestety wysoką moc silnika ogranicza dość spora masa własna pojazdu wynosząca ponad 1500kg.
Model ten wyraźnie kierowany był do bogatej klienteli. Wyposażenie standardowe było bardzo bogate, w tym czarna, skórzana tapicerka. Wnętrze na prawdę robi dobre wrażenie!
Nie wiem jak Wam, ale mi się podoba! Postanowiłem więc sprawdzić ile trzeba mieć pieniążków, aby stać się właścicielem tego niezbyt popularnego samochodu.
Znalazłem kilka ofert w internecie. Rozrzut cen nie jest duży i waha się od ok. 10 tys. pln za "anglika" do ok. 20 000 zł za wersję europejską. Nie jest źle.